Do restauracji z dziećmi? Nie taki diabeł straszny…


piątek, 18 października, 2019

Wyjście z dziećmi do restauracji to prawdziwe wyzwanie, z którym mierzyć musi się każdy rodzic. Zazwyczaj wiąże się to z nerwami i zdegustowanymi minami innych ludzi przebywających w lokalu. Jeżeli jednak zależy nam, aby odwiedzające nas osoby do nas wróciły, musimy zadbać o wszystkich: rodziców, dzieci oraz postronnych gości.

Wspólne wyjścia z dziećmi są bardzo ważne, ponieważ to dla nich doskonała okazja do uczenia się dobrych manier, odpowiedniego zwracania się do kelnera oraz przebywania w podobnych miejscach publicznych. To także czas, kiedy można spróbować nowych smaków oraz zacieśnić więzi pomiędzy członkami rodziny. Aby jednak wszystko poszło wzorcowo, restauracja powinna być odpowiednio przygotowana. Jak to wszystko umożliwić? Oto kilka punktów do spełnienia, które zamienią stresujące wyjście do restauracji w miłą przygodę.

Must have! – czyli wszystko, o co musi zadbać restauracja hotelowa

Foteliki dla dzieci czy kącik zabaw to już pozycja obowiązkowa każdej porządnej restauracji. To zupełna oczywistość, o której z całą pewnością nie wolno zapomnieć – wielu rodziców nie wyobraża sobie wyjścia ze swoimi pociechami do lokalu, który nie zapewnia tak podstawowych udogodnień.

Kwestią, która niekiedy umyka restauratorom w tym zakresie, jest jednak czystość wszystkich wykorzystywanych sprzętów. Bardzo łatwo upchnąć w lokalu całą masę gadżetów, gorzej bywa z regularnością ich czyszczenia. Sama niejednokrotnie w odwiedzanych restauracjach byłam zmuszona do mycia fotelika do karmienia dziecka, na którym znajdowały się resztki jedzenia po poprzednim „małym użytkowniku” tego sprzętu. I nie mam tu żadnych pretensji do dziecka, które ubrudziło fotelik – to zupełnie naturalne. Niemniej obowiązkiem obsługi hotelowej jest jego wyczyszczenie, a brak regularnego wykonywania tej czynności jest niedopuszczalny.

Jak ułatwić sobie sytuację? Kupujmy meble z tworzywa łatwego do czyszczenia i utrzymania. Dzieciaki często jedzą rękami, wycierają buzię o pierwszy napotkany materiał. Dotyczy to również przedmiotów, które znajdują się w kąciku zabaw. Na terenie restauracji muszą być to zabawki, które łatwo i szybko wyczyścimy. Podstawą jest również plastikowa, bezpieczna zastawa – talerzyki, sztućce i kubeczki. Tak wyposażona restauracja to podstawa, która ułatwi życie zarówno rodzicom, jak i samym restauratorom.

Zdrowo i kolorowo

Codzienność zazwyczaj nie pozwala rodzicom na wiele fantazji kulinarnych, bo nie mają po prostu kiedy zrobić obszerną listę zakupów, zorganizować wyprawy po ciężko dostępne produkty, a później przygotować cały posiłek. Hotel jest natomiast świetnym miejscem, w którym maluszki mogą spróbować różnych nowych smaków.

Jak ich do tego zachęcić? Dzieciaki wybierają oczami, musimy więc postawić na kolory i kształty. Nawet zwykły ser żółty pokrojony w innej niż zwykle formie zaciekawi małego smakosza. Modne w dzisiejszej dobie chipsy warzywne również zachęcą dzieciaki pod warunkiem, że dobrze je wyeksponujemy. Do tego kolorowy talerzyk i sukces murowany.

Właściwie to każdy produkt znajdujący się na tradycyjnym, standardowym bufecie może znaleźć się na bufecie dziecięcym. Wystarczy, że zadbamy o jego specjalną aranżację. W końcu dzieciaki kochają zabawę, która kojarzy im się z radością, uśmiechem, kolorami. Nasz bufet musi właśnie taki być! Podobnie jest z restauracją a’la carte. Jedzenie dla malucha musi być dopieszczone w takim samym stopniu, jak to serwowane rodzicom.

To brzmi ciekawie

Hotelowa restauracja a’la carte musi ponadto zadbać o przygotowanie karty pod kątem malucha. Nie możemy wcisnąć pozycji dziecięcych do menu dla dorosłych, ponieważ dzieciaki nie będą nimi zainteresowane. Podstawą jest stworzenie niezależnej karty, specjalnie dedykowanej najmłodszym, dzięki czemu dziecko poczuje się wyróżnione. Na marginesie warto też dodać, że osobne menu dla najmłodszych to także okazja dla nich do nauki czytania oraz dokonywania wyborów!

Drugą kwestią ważną przy komponowaniu karty dla dzieci jest nazewnictwo potraw. W końcu korzystać z niej będą maluchy, które nie muszą być jeszcze biegłe w sztuce czytania. Dlatego pozycje, które się tam znajdą muszą być nazwane zwięźle i konkretnie. Zaoszczędzimy męki naszym małym gościom i unikniemy sytuacji, w której nasza karta zostanie rzucona ze złością na podłogę.

Zadbajmy przy tym o ciekawość nazewnictwa, pamiętając o stosownym umiarze. Zamiast herbaty może być przecież herbatka babusi – krótko i oryginalnie. Pamiętajmy, że dzieci uwielbiają bajkowe opisy. Niedługie, ale ciekawe, dzięki którym poczują się w naszej restauracji niczym w magicznej krainie (np. koktajl Papy Smerfa). Barszcz ukraiński i kotlet schabowy zostawmy jednak dorosłym…

Zastosowanie tych prostych sztuczek sprawi, że dzieci z zaciekawieniem przejrzą całą kartę, z większą ochotą wybiorą posiłek dla siebie, a rodzice w tym czasie będą mogli delektować się chwilą spokoju oraz w ciszy zdecydować, co sami chcą zamówić.

Głodny rodzic, to zły rodzic!

Co zrobić, aby rodzic mógł bezproblemowo zjeść obiad, nie musząc przy tym biegać za rozbrykanym malcem po całej restauracji? W końcu dzieciaki po złożeniu zamówienia długo nie usiedzą na krzesłach, a czas oczekiwania na posiłek to chyba największe wyzwanie dla rodziców. Aby rozwiązać ten problem, należy w restauracji stworzyć alternatywę dla stołu.

Jaką konkretnie? Wystarczy mały placyk zabaw, kolorowanki, zabawki, klocki, kącik filmowy – nie możemy się bać takich rzeczy. Jeśli chcemy naprawdę być hotelem prorodzinnym, to jest to rozwiązanie, które powinniśmy wprowadzić, ponieważ działa ono kompleksowo. Zapewni najmłodszym rozrywkę, rodzicom niezbędny spokój, a postronnym gościom względną ciszę, której przecież oczekują wybierając się do restauracji.

Wyprawa do restauracji to przygoda!

Wspólne wyjście do lokalu wiąże się z prawdziwymi emocjami. Rodzice boją się o zachowanie najmłodszych, najmłodsi stresują się z kolei nową sytuacją, w której nie do końca wiedzą, jak się odnaleźć. Nie musimy podgrzewać jeszcze bardziej tego kotła wrażeń, zamiast tego sprawmy, aby pobyt u nas był miłym wspomnieniem, a nie koszmarem.

Tutaj na głowie musi stanąć personel, czyli kelnerzy, dzięki którym wizyta będzie miła. Maluchy mają szósty zmysł i od razu wyczują od kelnera złe emocje i takimi samymi się odwdzięczą. Właśnie dlatego powinniśmy przywitać najmłodszych gości uśmiechem oraz przybiciem „piątki”. Każda osoba pracująca w hotelu i restauracji hotelowej musi mieć świadomość, że każdy wyjazd z dzieckiem jest wielkim wyzwaniem. I to od nich zależy, jak to wyzwanie zostanie podjęte.

Niedrogo, a skutecznie

Nie musimy wydawać grubych pieniędzy, aby znacząco podnieść poziom dostosowania się naszej restauracji do potrzeb rodzin z dziećmi. Dzieci docenią każdą dodatkową atrakcję, której – nauczone doświadczeniem – raczej nie spodziewają się spotkać w takim lokalu. Wystarczy więc odrobina kreatywności oraz nastawienie świadczące o tym, że traktujemy każdego malucha wyjątkowo. To naprawdę odmieni waszą restaurację – a za tę metamorfozę podziękują wam zarówno rodzice, jak i ich pociechy.

Zapraszam do obejrzenia szóstego odcinka:
https://www.youtube.com/watch?v=v6G8BDQWxO4